David, Constantine i Lucas to rodzeństwo pochodzące z Niemieckiego miasta Bonn. Biorą udział w tegorocznej, zimowej edycji The Baltic Sea Circle.
Czym jest event? To dobre pytanie, jest to mix rajdu, niezwykłej ekstremalnej przygody oraz zabawy. Jest bardzo wymagający.
– Trasa dookoła morza Bałtyckiego to ok. 7500 km i musimy ją ukończyć w 16 dni. Start i meta znajdują się w Hamburgu a do pokonania mamy 9 krajów. Są też pewne ograniczenia, które nieco utrudniają zadanie. Nie możemy korzystać z systemów GPS ani poruszać się autostradami – mówią uczestnicy.
W tegorocznej edycji udział bierze 130 drużyn
Codzienne zadania są szalone i czasami bywają równie ekstremalne co sama trasa, ponieważ jest mało czasu na ich wykonanie w konkretnym miejscu, a wszystkie szczegóły trzeba dogadywać i organizować w trakcie przepraw. Dlatego panowie korzystają z instagrama, gdzie najłatwiej jest znaleźć miejsca czy ludzi zajmujących się konkretnymi rzeczami.
W tym roku najciekawszym i zarazem najtrudniejszym zadaniem było przebranie się w klasyczny strój wikinga i zrobienie zdjęcia na Łodzi rybackiej. Musieliśmy to wykonać w okolicy Norwegii, pod osłoną nocy. Potajemnie weszliśmy do portu na czyjąś łódź i wykonaliśmy zadanie. Warto wspomnieć, że tradycyjny strój wikinga nosi się bez ubrań pod spodem, a przy minusowych temperaturach w środku nocy z toporem w drugiej ręce, nie było łatwo wytrzymać.
Kolejnym z przykładowych zadań było zrobienie zdjęcia z zorzą polarną czy z tradycyjnym chórem regionalnym. Trzeba było również ustawić auto na 10cm klockach Lego oraz przejechać kilkaset kilometrów z otwartym surströmming’em czyli szwedzkim kiszonym śledziem wewnątrz auta.
Jednym z zadań do wykonania w Polsce było odnalezienie klasycznego polskiego fiata 125p. David znalazł kontakt do jednego ze stowarzyszeń w Gdańsku, FSO Pomorze, które bez wahania zaproponowało pomoc w wyzwaniu. Dodatkowo udało im się również dokonać wymiany z innego wyzwania pod nazwą „spinacz”, w którym każda drużyna musiała wymieniać otrzymany na starcie spinacz do papieru na coraz większe rzeczy (wygrywa ten, kto wymieni się na największą rzecz). Wymienili znak reklamowy na kierownicę, instrukcję i radio od Fiata, zdjęcie malucha ciągnącego Audi zostało dodane do kolekcji kompletowanych zadań, a ostatnie zaplanowali wykonać właśnie w Szczecinie.
Ostatnie zadanie na trasie to artykuł w lokalnych mediach.
– Skontaktowaliśmy się z ekipą InSzczecin przez instagrama i umówiliśmy na spotkanie pod dźwigozaurami. Na miejscu zrobiliśmy kilka zdjęć i udzieliliśmy wywiadu, a dodatkowo mogliśmy zobaczyć „nową wersję polskiego Fiata” czyli Poloneza, którym na spotkanie specjalnie dla nas przyjechał ich kolega – Damian! To była fantastyczna przygoda i dziękujemy wszystkim za pomoc!