– Bajka pokazuje, na czym polega praca reportera telewizyjnego i że jest to praca bardzo ciekawa. Ale ma też szersze przesłanie – mówi Natalia Madejska, autorka książki dla dzieci „Felka i Miłek i fala pomyłek”. To rymowana historia o dziennikarce i operatorze kamery. – Na pewno w Felce jest upór i dociekliwość Natalii – dodaje autorka ilustracji Małgorzata Matysiak. Premiera bajki w lutym, ale można ją już zamawiać w przedsprzedaży.
Autorką tekstu jest Natalia Madejska, dziennikarka ze Szczecina, która obecnie pracuje w TVN24. Ilustracje do książki stworzyła artystka z Myśliborza, a prywatnie ciocia Natalii, Małgorzata Matysiak. Obie w rozmowie z portalem inSzczecin.eu opowiadają o tym, czego o pracy w telewizji można się z bajki dowiedzieć, czym różni się tworzenie dla dzieci od tworzenia dla dorosłych oraz skąd w jednej rodzinie wzięło się tyle talentu.
InSzczecin.eu: Jakie cechy reporterki Natalii Madejskiej ma bajkowa Felka?
Natalia Madejska: Chyba przede wszystkim duże samozaparcie, upór. Felka, mimo niepowodzeń, nie poddaje się, pracuje dalej, robi swoje. Myślę, że to jest w ogóle typowe dla tego zawodu, w którym często trzeba być wytrwałym w dążeniu do celu. Kiedy zaczynasz, nie jest łatwo znaleźć temat, który „wejdzie” na antenę, kiedy pracujesz w dużej stacji informacyjnej, jak ja teraz, też nie zawsze jest łatwo „przebić się” ze swoim tematem, bo w skali kraju zazwyczaj sporo się dzieje – polityka, ważne procesy, wypadki czy katastrofy. A czasem np. rozmówca nie chce się wypowiedzieć. Takich sytuacji jest wiele, dlatego ta wytrwałość definiuje także Felkę.
Felka ma więc odbicie w rzeczywistości, a czy sytuacje, które jej się przydarzają także?
Wszystkie są prawdziwe. Każda przytrafiła się mi albo moim kolegom lub koleżankom. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły, ale te „wpadki” techniczne czy przeciwności, na które napotykają Felka i Miłek są inspirowane moją pracą. Oczywiście nie jest też tak, że one zdarzają się nam codziennie, ale jednak raz na jakiś czas coś takiego się dzieje.
Czy książka pokazuje prawdziwą pracę dziennikarzy i czy może zachęcić dzieci do pracy w telewizji?
Na pewno książka pokazuje, na czym ta praca polega. I że to praca bardzo ciekawa. Oczywiście jest to i uproszczone, i przerysowane, i przedstawione z przymróżeniem oka. Ale jednak dzieci mogą dowiedzieć się na przykład tego, jak informacja dociera do redakcji, tego że reporter musi pojechać na miejsce, by sprawdzić, co dokładnie się dzieje, porozmawiać ze świadkami, że potencjalni rozmówcy wcale nie muszą chcieć wystąpić w telewizji, czy że informacja podana na antenie przez dziennikarza może komuś pomóc. Ale bajka ma również szersze przesłanie. Opowiada o tym, że warto odnaleźć swoją pasję, niekoniecznie musi być to praca w mediach. I że każdemu, nawet osobom, które oglądamy w telewizji, gazetach czy internecie, nie zawsze wszystko wychodzi od razu.
Ty piszesz i rymujesz, Gosia maluje. Jak to możliwe, że w jednej rodzinie zmieściło się tyle talentów i to z różnych dziedzin?
Na pewno utalentowaną osobą jest Gosia, autorka ilustracji, a prywatnie moja ciocia. Od lat maluje, rzeźbi, tworzy witraże, restauruje meble, ramy, lustra. To prawdziwa artystka. Ja o sobie na pewno bym tak nie powiedziała. Ale mogę przyznać, że pisanie czy tworzenie rymów zawsze przychodziło mi dość łatwo. Gdy byłam dzieckiem, pisałam wierszyki, rymowanki, wydawałam „swoją” gazetę i bawiłam się w prowadzenie redakcji. Te gazety i wiersze mam do dziś, moi rodzice, ale też inna ciocia, zbierali je i dali mi na 18-ste urodziny. No więc gdy urodziłam córkę i moje życie zawodowe stanęło, a w domu pojawiło się wiele książek dla dzieci, przypomniałam sobie o tym dawnym hobby i przyszło mi do głowy, że ja też mogłabym napisać bajkę. Od samego początku myślałam o Gosi, bo jej sztuka otacza nas od lat. To było naturalne, że postanowiłam zapytać ją, czy nie chciałaby namalować ilustracji.
Czy w domowej szufladzie czekają kolejne przygody Felki i Miłka?
Nie wykluczam ani tego, że mogłyby powstać kolejne przygody tego duetu lub nawet jakaś inna bajka, ani tego, że nie będzie kolejnej książki. To nie było tak, że od zawsze chciałam pisać. Przyszło to do mnie dość niespodziewanie. Ciągle w pierwszej kolejności jestem jednak dziennikarką, reporterką, tym zajmuję się na co dzień. Jeśli więc następnych bajek nie będzie, to w porządku. A jeśli wymyślę coś, co uznam za równie interesujące, to dlaczego nie?
InSzczecin.eu: Czym różniło się tworzenie obrazów do bajki od sztuki, którą tworzysz na co dzień?
Małgorzata Matysiak: W obrazach, które tworzę na co dzień nic mnie nie ogranicza, mam dowolność zarówno tematu jak i techniki wykonania, a przede wszystkim rozmiaru. Bardzo lubię duże formy, a w malowaniu bajki musiałam zmieścić się na stosunkowo niewielkiej płaszczyźnie.
Czy Felka ma jakiś pierwowzór? Jest w niej jakaś część Natalii albo postaci znanych z telewizji? Czy to stuprocentowy wytwór wyobraźni?
Pierwowzorem Felki dla mnie była Natalia, ale ona miała inne wyobrażenie, więc pomyślałam o wyrazistej, rudej dziewczynie „z charakterem”. Na pewno w Felce jest upór i dociekliwość Natalii.
Proszę o zdradzenie nieco kuchni: jak tworzy się obrazy, takie jak te wykorzystane w „Felce i Miłku i fali pomyłek”?
Dla mnie to nowe doświadczenie. Malując ilustracje do bajki trzeba pamiętać o odbiorcach, w tym przypadku są to przede wszystkim dzieci, a te są bardzo spostrzegawcze i wrażliwe. Największym wyzwaniem było jednak, aby namalowany obraz był spójny z opowiadaniem i oddawał charakter i nastrój sytuacji przedstawionej przez autorkę.
Jakie znaczenie ma dla Ciebie to, że autorką jest osoba z Twojej rodziny?
Lubimy się i rozumiemy, mamy podobną wrażliwość, więc pokrewieństwo raczej nam pomogło. Nasze wizje były podobne, a różnice omawiałyśmy na bieżąco. Myślę, że stworzyłyśmy zgrany duet.